Jakiś czas temu przeczytałem w fikcyjnej książce o osobie, która nie miała przyborów kuchennych, położyła wypatroszoną, oczyszczoną rybę w glinie i upiekła ją, a potem połamała ceramikę z zewnątrz, aby wyjąć rybę. Gdyby ktoś naprawdę to zrobił
A) czy to zadziała? Jeśli tak, jak długo to potrwa?
B) Jakie byłyby korzyści płynące z takiego działania w porównaniu do przekłucia ryby na szpikulec i gotowania jej na otwartym ogniu? oraz
C) Jaki byłby jej smak (tj. czy glinka sama w sobie nadawałaby jakikolwiek smak poza wszelkimi zastosowanymi do niej przyprawami)?